Dlaczego nie warto bać się mądrego, zdrowego narzekania?

Kiedyś z niechęcią podchodziłam do każdej sytuacji (np. w pokoju nauczycielskim albo na forach internetowych), w których nauczyciele narzekają na uczniów albo na rodziców. Nienawidziłam atmosfery niechęci, wzajemnego „nakręcania się” i rozkoszowania się w tym, że kogoś razem zgrillujemy. W „Dobrych relacjach w szkole”  napisałam o zjawisku, które wiąże się z narzekaniem – o niedasizmie:

Jednak wielu z nas rezygnuje z własnego poczucia sprawstwa – bardzo często „zasłaniamy się” systemem, prawem oświatowym, przeładowaną podstawą programową, nieprzychylnymi działaniami dyrekcji, roszczeniowymi rodzicami czy wreszcie tym, że „ta dzisiejsza młodzież…” i „te dzisiejsze dzieci…”. Czasem też lubimy mnożyć różne nieodwracalne konsekwencje, które pojawią się, gdy podejmiemy się działania lub go zaniechamy (np. co może się stać, gdy przestaniemy ściśle kontrolować dzieci czy młodzież albo hiperdokładnie wypełniać biurokrację). Dopada nas wtedy syndrom „niedasizmu”, który polega na tym, że zawsze znajdzie się powód, by zmian nie dokonywać i tkwić w marazmie.

Stoję na stanowisku, że „niedasizm” jest  zły i że każdy z nas ma wielką strefę wpływu w swojej codziennej pracy. Jednak wiem, że czasem – nawet najlepszy nauczyciel – musi odpuścić i dać upust swojej frustracji, bo ta ostatnia pojawia się w każdym zawodzie, nawet wtedy, gdy bardzo kochamy to, co robimy. Dlaczego czasem warto ponarzekać i dlaczego warto to robić razem…?

 

Jesteś wystarczająco dobry i to jest OK.

Idealny nauczyciel na każdym kroku podkreśla, jak wspaniałe ma relacje ze swoimi uczniami i nie ma prawa na nich narzekać. Idealny nauczyciel nigdy nie powie złego słowa na swoich uczniów czy ich rodziców. Idealny jest nieskazitelny: roztacza wokół siebie wizję, że ten zawód to misja, a swoich podopiecznych można tylko kochać.

Taki obraz mnie przeraża. Takie myślenie mnie spina i sprawia, że staję się nieprawdziwa… Założenie, że zawsze o wszystkich myślimy dobrze i przyjaźnie, że nigdy nikt nas nie wyprowadza z równowagi i rozsiewamy miłość na lewo i prawo – to wizja, która tak samo mnie śmieszy, i tak samo przeraża. Takie podejście nie pomaga mi budować relacji z samą sobą, a ta – jak wiadomo – jest najważniejsza, by budować relacje z innymi – uczniami, rodzicami, innymi nauczycielami… Dlatego daję sobie prawo, żeby czasem (nie mówię, że bezustannie) być nauczycielką – narzekającą, zrzędzącą, niezadowoloną, wkurzoną. Daję sobie prawo, żeby przeżywać wszystkie ludzkie emocje, bo nie ma dobrych ani złych emocji. Jestem tylko (aż!) wystarczająco dobra – wiedzą o tym moi uczniowie, ich rodzice, czasem przekonują się o tym moi koledzy i koleżanki z pracy. I wiecie co? Nie zmienia to faktu, że nadal jestem nauczycielką pełną pasji i że robię moją robotę najlepiej jak potrafię. A dzięki tej autentyczności moje szkolne relacje są prawdziwe i bardzo głębokie…

Dlaczego jeszcze warto ponarzekać razem?

Chcę odczarować narzekanie i stworzyć dla narzekania zdrową przestrzeń. Chcę przemodelować myślenie o narzekaniu tak, by było ono bardziej konstruktywne i miało w sobie inną energię (jak trafnie ujęła to jedna z czytelniczek Szkoły Dobrej Relacji). Jeszcze raz: nie twierdzę, że narzekanie ma wypełnić nasze szkolne życie i relacje z innymi nauczycielami. Ale jestem za tym, żebyśmy nie bali się powiedzieć otwarcie, jakie słowa/zachowania uczniów “wywalają” Was w kosmos (złości, wnerwienia, podwyższonego ciśnienia).

Jesteśmy tylko ludźmi, a nie mnichami – zdarza się, że niektóre rzeczy mogą nas wyprowadzić z równowagi… Bądźmy dla siebie łagodni i dajmy sobie czasem prawo do narzekania….

  • Warto ponarzekać, bo dzięki temu możemy się zresetować emocjonalnie – wyrzucić z siebie osad złych emocji, napięcia, wkurzenia. Zamiast te emocje trzymać w środku, „kisić” w sobie – warto „odwentylować się” – najlepiej w relacji z innymi; w NVC mówi się o tym by „wyhasać szakala” (poszukajcie w google, o co chodzi). Takie „wyhasanie” złego nastawienia i frustracji pomaga mi ostatecznie zobaczyć, jakie zasoby są u mnie na wykończeniu i czego potrzebuję, by móc dbać o innych… To ważny sygnał, że być może powinnam na jakiś czas odpuścić i przyjrzeć się temu, co mnie drenuje…
  • Warto narzekać, bo gdy robimy to świadomie, to przynosi to ulgę, a nikt na tym nie cierpi (ani nasi uczniowie, ani rodzice): czasem może to być pełen bezsilności płacz, czasem seria niewybrednych słów… Pamiętam, jakie oczyszczające było to doświadczenie, gdy pozwoliłam sobie na nie pierwszy raz – zadzwoniłam do koleżanki i powiedziałam, że teraz będzie niecenzuralnie, ale muszę autentycznie powiedzieć, co mnie wkurzyło. Koleżanka wykazała się wielkim zrozumieniem, a ja „oczyszczona”, zresetowana – mogłam wrócić do swojej codzienności z naładowanym emocjonalnymi bateriami;
  • Warto ponarzekać razem, bo to jest relacyjne – pokazujemy innym swoim kolegom/koleżankom z grona pedagogicznego, że można sobie czasem gorzej radzić, że czasem także najlepszy nauczyciel/-ka ma gorszy czas… Z moich rozmów z nauczycielami wynika, że jest to jedna z najtrudniejszych kwestii – pokazać innym, że człowiek sobie nie radzi – z lęku przed plotkami, niewybrednymi komentarzami, z lęku przed odrzuceniem, czy nawet „wygryzieniem” przez innych. Jestem za tym, by ten trend w nauczycielskich relacjach zmienić i pokazywać, że możemy mieć gorsze momenty, a jednocześnie być bardzo wartościowymi pracownikami;
  • Warto mądrze narzekać, bo jest to jeden ze sposobów dbania o swój dobrostan, a ten – jak wiadomo – jest bardzo ważny przy budowaniu relacji. Jak napisał w komentarzu jeden z czytelników Szkoły Dobrej Relacji: „Nasz zawód to nie przejażdżka pociągiem podmiejskim, tylko podróż międzymiastowa…”. Oczywiście, że istnieją inne, bardziej konstruktywne metody dbania o siebie, ale czasem są nam po prostu niedostępne…
  • Warto narzekać razem, bo w ten sposób budujemy naszą nauczycielską „wioskę wsparcia” (o tym pojęciu pisałam w “Dobrych relacjach w szkole”): taką „wioskę”, w której akceptuje się, że czasem nie mamy sił być relacyjni… Jestem przekonana, że takie mentalne „przytulenie” ze strony innych nauczycieli mogłoby sprawić, że byłoby dużo mniej frustracji i wypalenia w naszym zawodzie. Czy nie można by załatwić tego w samotności? Oczywiście – mogłabym swoje żale i troski „wylewać” w sekretnym pamiętniczku, a potem go wstydliwie spalić, ale NIE! Mówię „nie” – uważam, że jesteśmy stworzeniami, które mogą (a nawet muszą) swoimi troskami dzielić się z innymi, a nie chować się i w samotności próbować je ułożyć sobie w głowie… (cokolwiek to znaczy…). Dbanie o nasz dobrostan nie ma być walką ze sobą toczoną w ukryciu, w samotności. Do dbania o dobrostan potrzebujemy innych ludzi – ludzi, którzy nas zrozumieją i którzy zrozumieją, że czasem może się człowiekowi “ulać”. Potrzebujemy “wioski wsparcia”, która nie oceni negatywnie tego, że czasem możemy mieć dość naszych uczniów/uczennic, rodziców, kolegów/koleżanek z pracy… Najlepiej byłoby oczywiście, gdyby dla każdego nauczyciela dostępna była grupa superwizyjna – taka grupa wsparcia, w której  – w bezpiecznej atmosferze, bez ocen tego, co robimy – możemy omówić trudne dla nas przypadki i nasze emocje, ale – gdy to nie jest nam dostępne, czasem warto po prostu razem ponarzekać…

Raz jeszcze – nikogo do grillowania uczniów i ich rodziców nie zachęcam, nikomu nie mówię: dalej, narzekajmy, poklepujmy się przy tym po plecach i pozostańmy na tym etapie bez refleksji, bez empatii i w poczuciu, że o to chodzi w naszej pracy. Nowe spojrzenie na narzekanie, spojrzenie pełne łagodności i samoświadomości wspiera nas w budowaniu relacji z naszymi uczniami, z ich rodzicami i z innymi nauczycielami… Nie jesteśmy idealni, możemy czasem ponarzekać, możemy prosić o pomoc – w imię szkolnych relacji i dla ich dobra.

 

Dobrostan nauczycielski Refleksje Relacje w gronie pedagogicznym Relacyjne różności

Comments

  • Aleksander ,

    Cudownie mądre, i prawdziwe… Dziękuję. 🙂

    • Natalia Boszczyk ,

      Dziękuję za ciepłe słowa! Pozdrawiam!:)))

  • Zostaw komentarz

    Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

    Poprzedni post
    Powrót z Emocjonalnej Antarktydy, czyli relacyjna komunikacja w klasie.
    Następny post
    Darcie i zszywanie relacji…

    Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
    Dowiedz się więcej.

    Call Now Button