Emocje w szkole potrzebują nowego PR!

Ostatnio zupełnie niezależnie od siebie parę osób podzieliło się ze mną swoimi trudnymi szkolnymi wspomnieniami. Prawie u każdej z nich jednymi z najtrudniejszych historii były te, w których doznały jakiejś krzywdy, było im trudno i bały się pokazać własne łzy – chowanie się pod ławką, zamykanie się w toalecie czy udawanie, że szuka się czegoś gorączkowo w plecaku, by ukradkiem otrzeć łzy – to najczęstsze sposoby radzenia sobie z tymi łzami… Zasmuciły mnie te opowieści. Czy szkoła to miejsce, w którym nasze łzy, naszą słabość, nasze trudne emocje musimy ukrywać…?
Emocje w szkole – podejrzany temat?
Emocje w szkole wydają się podejrzanym tematem (pisałam o tym więcej TU). Często wydaje nam się, że lepiej, by nasi uczniowie i nasze uczennice kontrolowali swoje emocje niż je ujawniali. Niekontrolowana ekspresja emocji grozi przecież wybuchami i przekraczaniem granic. Podobnie emocje po stronie nauczyciela/nauczycielki – przeraża nas myśl, że moglibyśmy pokazać szczere emocje – wydaje nam się, że wtedy jesteśmy mniej wiarygodni i podważamy w ten sposób swój profesjonalizm i pedagogiczne kompetencje. Zresztą postępowanie zgodnie z rozumem, w sposób logiczny i racjonalny jest często premiowane przez dyrekcję. Czy jednak szkoła to miejsce, w którym od emocji powinniśmy się odcinać?
W szkole często operujemy układami zero-jedynkowymi: albo buduję relacje z uczniami, albo trzymam dyscyplinę twardą ręką; albo jestem „kumplem/kumpelką” uczniów/uczennic, albo mam u nich posłuch i jestem autorytetem; albo pokazuję swoje emocje w szkole i jestem histeryczką/histerykiem, albo trzymam zawsze twarz.
A tymczasem, zwłaszcza w kwestii emocji, możemy z powodzeniem szukać złotego środka – emocje to ważny element szkolnej układanki, także w procesie uczenia się. Już sama anatomia naszego układu nerwowego wskazuje, że emocje i pamięć są ze sobą ściśle związane i lepiej przechowujemy wiadomości, które powstały przy odpowiednim poziomie emocji.
Nie rezygnujmy zatem z ich obecności. Nauczmy się raczej je regulować, a nie rugować. To jak z wodą w gotującym się garnku – im bardziej dociskamy pokrywkę, z tym większym impetem ona w końcu wystrzeli. Warto delikatnie upuszczać pary…
Szkoła to nie magazyn automatów…
Jeśli jesteśmy nauczycielami/nauczycielkami i podejmujemy trud pracy z dziećmi i z młodymi ludźmi wystawiamy się na ryzyko – ryzyko trudnych momentów, napięcia, problemów. Na tym właśnie polega praca w szkole. Te elementy są wpisane w naszą pracę. I jeśli wykonujemy ją z poświęceniem i odwagą – wtedy problemy i porażki są jej naturalną częścią. A co za tym idzie – emocje z nimi związane. Warto je akceptować.
Podobnie z naszymi podopiecznymi – emocji mogą (?) nie odczuwać ci uczniowie i te uczennice, które bez ruchu siedzą w ławce i nie są w żaden sposób zaangażowani w to, co się dzieje. Na ogół jednak szkolne aktywności, przebywanie w grupie, wydarzenia podczas zajęć i podczas przerw angażują emocjonalnie – przeżywanie różnych emocji jest po prostu zupełnie naturalne. Pamiętajmy o tym jako mądrzy dorośli w szkole.
Nowy emocjonalny PR w szkole…
Emocje w szkole potrzebują nowego PR. Wstyd związany z tym, że jest nam trudno, że po naszej twarzy płyną łzy musi zniknąć. Wysyłajmy do naszych uczniów/uczennic komunikat: “To jest OK, że płaczesz; to jest OK, że przeżywasz trudne emocje; to jest OK, że jest Ci trudno. Jestem/jesteśmy przy Tobie”.
Pokazujmy, że bycie emocjonalnym (a co za tym idzie – słabym, wrażliwym) nie jest niczym złym. Idźmy dalej – spróbujmy pokazać, że prawdziwa siła kryje się właśnie w tym, że mamy odwagę pokazać swoje łzy, swoje trudności. Warto wskazywać uczniom, że przywdziewanie płaszczyka siły to słaba przykrywka, która zamienia nas z czujących ludzi w automaty.
Poza tym prawdziwa odwaga, prawdziwa siła zawsze wiąże się z ryzykowaniem i wystawieniem na porażkę – mówią o tym wszyscy wielcy mistrzowie: żeby cokolwiek wielkiego osiągnąć musimy odważyć się pokazać, że jesteśmy też słabi, że czasem przegrywamy, że czasem nam nie wychodzi. Szkoła może być miejscem, w którym uznamy, że słabość i wrażliwość to coś zupełnie normalnego, a nawet pożądanego. Tak samo jak pożądane są w niej emocje…
Co o tym myślisz? Zgadzasz się, że emocje można wpuścić do szkoły? jakie wątpliwości w tym temacie pojawiły się w Twojej głowie??? Podziel się w komentarzu! Jestem ciekawa Twojego zdania!
Zapraszam Cię tez do kupna poradnika dotyczącego regulacji emocji w szkole “Kryzysowy Niezbędnik Nauczyciela” – zobacz TU.
Comments
Zgoda. Szkoła powinna przygotowywać do odnoszenia w życiu zarówno sukcesów jak i porażek, dlatego rozmowy o emocjach i przestrzeń, by je okazywać powinny mieć w niej miejsce.
Dziękuję za komentarz. Cieszę się, że są nauczyciele, którzy tak myślą… Szkoda, że nie wszyscy, prawda?
Zostaw komentarz
szkola_dobrej_relacji
Error: API requests are being delayed for this account. New posts will not be retrieved.
Log in as an administrator and view the Instagram Feed settings page for more details.
Kategorie
Miesiące
Najnowsze wpisy