Kowale losu w “kuźni uporu” – co ważniejsze: talent czy wysiłek?

Wielkość człowieka wielkiego nie zostaje osiągnięta jednym nagłym skokiem, ale w czasie, kiedy jego towarzysze śpią, a on pracuje w nocy.

Ch. Salewicz

Według najnowszej wiedzy świat ludzkich talentów jest bardzo rozległy i praktycznie każdy człowiek jest w czymś wyjątkowy. Warto zatem odkrywać mocne strony dzieci i wspierać je w ich rozwoju – każdy na to zasługuje.

Z drugiej strony nie możemy zaprzeczyć, że w polskich szkołach, zwłaszcza na wyższych etapach edukacji, pracujemy z uczniami wybitnie uzdolnionymi o sprecyzowanym kierunku uzdolnień – czy ci uczniowie nie zasługują na indywidualne traktowanie i promowanie ich wybitności..?

Pojawia się jednak pytanie, czy nie ulegamy zbytnio urokowi hasła „talent”? Co jest ważniejsze: „talent” czy „wysiłek”? Gdy wszyscy „trąbią” o wrodzonych uzdolnieniach i o cudownie objawiających się predyspozycjach, warto zapytać: co z uporem, samodyscypliną i żmudną pracą?

Czego pragną rodzice?

Wolałbyś/wolałabyś, by Twoje dziecko było pracowite czy utalentowane? – na tak postawione pytanie 8 na 10 rodziców dzieci w wieku szkolnym odpowie, że woli talent. Uleganie urokowi hasła „talent” nie dotyczy jednak tylko rodziców, podobnie reagują profesjonaliści w różnych dziedzinach – muzycy, biznesmeni czy sportowcy – chętniej wybierają osoby, o których wiedzą, że są one utalentowane i talent ten nie musi być potwierdzony ani poziomem inteligencji, ani ilością doświadczeń czy osiągnięciami w danej dziedzinie.

Profesor psychologii na Uniwersytecie Harvarda Chia-Jung Tsay przeprowadziła szereg badań, które wykazały, że potencjał (a nie konkretne osiągnięcia i cechy takie jak: pracowitość, upór czy zdolność do wysiłku) są dla nas bardziej atrakcyjne (zobacz tu i tu), a talentowi zawsze przypisujemy pozytywne konotacje i lepiej nastawiamy się do osób, o których wiemy, że są utalentowane. Czy słusznie? Kto zwycięża w wyścigu po życiowy sukces? Utalentowani czy pracowici?

W świetle badań…

Pewne światło na zagadnienie „talent vs. wysiłek” rzucają badania dotyczące kwestii samokontroli i uporu. Wyniki są jasne: to właśnie szeroko rozumiana wytrwałość przyczynia się do wysokich osiągnięć w życiu osobistym i zawodowym – sam talent natomiast nie gwarantuje nigdy sukcesu. W klasycznym eksperymencie zwanym „marshmallow test” przeprowadzonym przez Waltera Mischela na Uniwersytecie w Stanford (jego odtworzenie zobacz tu: https://www.youtube.com/watch?v=QX_oy9614HQ) dzieci musiały wykazać się samokontrolą: otrzymały one wybór między jedną niewielką nagrodą dostarczoną natychmiast lub dwiema małymi nagrodami, jeśli poczekały około 15 minut.

Co się okazało w późniejszych badaniach uzupełniających? Dzieci, które były wytrwałe, miały lepsze wyniki życiowe (mierzone amerykańskim testem kompetencji i wiedzy SAT), mniejsze problemy z zachowaniem i lepiej radziły sobie ze stresem. Mniej problemów z koncentracją sprzyjało uzyskiwaniu przez nich lepszego wykształcenia. Jednym słowem: opanowanie trudnej sztuki samokontroli w dzieciństwie, skutkowało lepszym życiem w dorosłości.

Wątek ten kontynuuje amerykańska badaczka Carol Dweck, która podkreśla, że nastawienie elastyczne (zakładające, że porażka jest drogą rozwoju – growth mindset) w odróżnieniu od nastawienia sztywnego (fixed mindset – zakładające, że jest się albo utalentowanym, albo nie) przynosi wymierne sukcesy w późniejszym życiu. Inspirujące wystąpienie Carol Dweck zobaczysz tu.

Niezmiernie istotnymi okazały się także badania Angeli Duckworth (zobacz: https://angeladuckworth.com/), która wykazała, że główną przyczyną, dla której uczniowie nie rozwijają swojego potencjału intelektualnego jest właśnie porażka w ćwiczeniu dyscypliny. Badaczka ta, podczas swej pracy jako nauczycielka matematyki zauważyła, że oprócz inteligencji na wynik uczniów wpływa coś więcej. Przeprowadziła ona szereg badań – między innymi na kadetach amerykańskiej uczelni wojskowej West Point, na nauczycielach, uczniach i ludziach biznesu – pytając, co zapowiada, że dana osoba osiągnie w swym fachu sukces. Okazało się, że powtarzającą się cechą ludzi sukcesu była wytrwałość – rozumiana jako pasja i niezłomność w osiąganiu długofalowych celów. Zobacz, co na ten temat mówi sama Angela Duckworth: “Klucz do sukcesu? Wytrwałość”.

Problemy (nie tylko) szkolne.

Skoro wyniki badań są jednoznaczne, z czego wynika to zafascynowanie kategorią talentu? Dlaczego działa ono jak magiczne słowo-klucz zarówno na rodziców, jak i na nauczycieli? Fascynuje nas bowiem to, co tajemne, coś, co objawia się w sposób nagły, co nosi znamiona niewytłumaczalności i czego nie możemy do końca zrozumieć. Lubimy też wierzyć, że sukcesy mogą pojawiać się magicznie, bez wysiłku, bez intensywnej pracy. A przecież to złudzenie: poranione stopy baleriny czy pałeczki perkusisty splamione krwią pokazują całą prawdę o tym, skąd biorą się sukcesy w jakiejkolwiek dziedzinie.

Ulegając urokowi talentu, jesteśmy jednocześnie skłonni gorzej traktować tych, o których wiemy, że nie są naturalnie utalentowani, ale wykazują się pracowitością i uporem. Nawet wtedy, gdy ta pracowitość przekłada się na ewidentne efekty i osiągnięcia. Zapytajmy samych siebie: ile razy pojawiło się w nas pragnienie, by nasze dziecko ujawniło talent w wybranej dziedzinie, a ile razy pomyśleliśmy „Jak wspaniale byłoby, gdyby moje dziecko było pracowite”? Talent zawsze kusi bardziej, mimo że jest to, zwłaszcza na początku, jedynie potencjał, który wcale nie musi zostać zrealizowany. Ktoś, kto jest wytrwały, systematyczny i zdyscyplinowany wydaje nam się po prostu nudny, mniej powabny…

Jakie zatem wnioski powinni wyciągnąć rodzice i nauczyciele, którzy uświadamiają sobie powyższe problemy? Co warto robić w szkołach i w domu rodzinnym?

  • Po pierwsze: nie etykietujemy! nie szufladkujemy! Jeśli uświadamiamy sobie naszą skłonność do preferowania wszystkiego, co związane z talentem i niedoceniania przez nas wysiłku i żmudnej pracy – musimy być uważni na to, jak traktujemy dzieci. Zwłaszcza nauczyciele – powinni oni uświadamiać sobie moment, gdy w ich głowach pojawiają się komunikaty: „Tym się zajmę, ten ma potencjał, ma talent”, „Na tego nie ma sensu tracić czasu, ten jest głupi, temu nie można już pomóc”. Warto wspomnieć tu o klasycznym już eksperymencie Roberta Rosenthala o sile oczekiwań nauczycielskich z roku 1966: grupie nauczycieli przekazano na początku roku informację, że będą pracować z dziećmi, które uzyskały wysokie wyniki w teście prognozującym osiągnięcia szkolne. Mimo, że była to mistyfikacja (uczniowie zostali wybrani losowo) w umysłach nauczycieli wytworzyło się pozytywne nastawienie do tych uczniów: zaczęli oni traktować ich życzliwiej, nieświadomie zachęcać do podejmowania wyzwań, dopingować i doceniać lepszymi stopniami. Efekt? Pod koniec roku ci przeciętni uczniowie osiągnęli lepsze wyniki w teście na inteligencję w porównaniu do początku roku. „Samospełniające się proroctwo” lub efekt Pigmaliona powinien zrodzić w nauczycielskiej głowie wiele pytań: jak traktuję domniemanych „utalentowanych uczniów”? czy jestem wolna/-y od nastawień? Co by się stało, gdybym uznał/-a, że wszyscy są utalentowani? Czy kategorię talentu w ogóle warto stosować w szkole? Co leży u podstaw szkolnych programów rozwoju uzdolnień? Jakie konsekwencje może przynieść prosty podział na tych utalentowanych i na przeciętniaków?
  • Druga kwestia: bądźmy ostrożni przy diagnozowaniu – nie jest łatwo ze stuprocentową pewnością określić charakter uzdolnień dziecka w przedszkolu; natomiast niektóre z nich trudne są do rozpoznania przez cały etap szkolnej edukacji – jak na przykład rozpoznać talent przyszłego wybitnego neurochirurga? Zatem wspieranie dzieci w rozwoju uzdolnień na samym początku polegać powinno przede wszystkim na rozbudzaniu zainteresowań i rozwijaniu dziecięcej kreatywności. Unikamy szufladkowania i zbyt wczesnego rozbudzania rywalizacji. Na tym etapie szczególnie silnie promujmy hasło „Wszyscy różni – wszyscy równi” i budujmy wspólnotę, w której dominuje poczucie zadowolenia z różnorodności talentów, jakie wszyscy posiadamy.
  • Po trzecie: pamiętajmy, że etykieta talentu niesie pewne zagrożenia: zdarza się, że uczniowie zdolni przejawiają problemy w przystosowaniu społecznym, łatwo popadają w konflikty, nie potrafią efektywnie komunikować się z rówieśnikami, czasem nie są empatyczni. Warto o tym pamiętać, gdy zaczniemy ulegać idealizacji talentu.
  • Po czwarte: doceniajmy wartość systematycznej i ciężkiej pracy. Omawiany na tym blogu (tu i tu) temat zadań domowych wzbudził sporo emocji; „zapalnikiem” stało się zwłaszcza zdanie skierowane do rodziców i dotyczące niechęci do odrabiania pracy domowej: „Pokaż swojemu dziecku, że czasem – tak jak w dorosłym życiu – musimy wykonać obowiązki, na które nie mamy ochoty; wspieraj go w wytrwałości”. Przecież zadanie domowe może być właśnie „poligonem” kształtowania uporu u dziecka, zwłaszcza w starszych klasach szkoły podstawowej i w liceum. Związany jest z nim konglomerat cech takich jak: samodyscyplina, systematyczność, umiejętność odraczania gratyfikacji (czyli zwykła gotowość do czekania, gdy trzeba czekać), ale też umiejętność niepoddawania się w obliczu trudności – wszystkie te cechy uznawane są za jedne z najbardziej pożądanych przez współczesnych pracodawców. W szkole kształtującej upór mogą pojawić się warsztaty z budowania samodyscypliny i kształtowania nawyków. Szczególny nacisk należałoby położyć też na umiejętności uczenia się, organizacji czasu i pracy nad motywacją wewnętrzną.

Podsumowując, warto podkreślić, że wytrwałość można i trzeba rozwijać. Jak to robić?

➡️skupiać uwagę dzieci na procesie dochodzenia do efektów, a nie na samych efektach;
➡️zachęcać do podejmowania wysiłku dla samej przyjemności zmagania się z wyzwaniem;
➡️…i nie kształtować obsesji na punkcie dostania kolejnej szóstki czy piątki!

Klucz do sukcesu? Wytrwałość.

Hard work without talent is a shame, but talent without hard work is a tragedy.

Robert Half

Ciężka praca bez talentu nie okazuje się zatem wstydem, jednak talent nie poparty wysiłkiem i wytrwałością jest w każdym przypadku tragedią. Bo wielkie dzieła i życiowe sukcesy nie biorą się znikąd i nie rodzą się wyłącznie na drodze olśnienia. Stoi za nimi zawsze ciężka praca i systematyczne zaangażowanie w realizację celów. Dobra edukacja, edukacja jutra – łączy te dwie kategorie: potrafi wspierać wybitne zdolności, ale też skutecznie motywuje do wytężonej pracy.

Co warto przeczytać/obejrzeć/przesłuchać?

 


Od 5 lat piszę dla Ciebie, nagrywam i dzielę się wiedzą – za darmo. Jeśli masz ochotę wesprzeć finansowo działanie tego serwisu i przyczynić się do jego rozwoju, możesz dokonać wpłaty/przelewu na konto Szkoły Dobrej Relacji. Z serca dziękuję! Razem tworzymy Szkołę Dobrej Relacji!

Nr: 06 1140 2004 0000 3902 4218 0587

Tytułem: SZKOŁA DOBREJ RELACJI

Refleksje Relacje nauczyciel-uczeń Relacyjne różności

Comments

  • Emilia ,

    Świetne opracowanie! Potem wrócę jeszcze do polecanych treści. Skorzystam w swojej pracy wychowawczej. Warto uświadomić uczniów, a także rodziców. Dziękuję.

  • Pianino ,

    Pojawienie się prawdziwego autentycznego geniusza 🙂 możesz rozpoznać po tym, że wszystkie osły i nieuki jednoczą.

  • Zostaw komentarz

    Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

    Poprzedni post
    FIT FINLANDIA, czyli dlaczego fiński system edukacji jest w „dobrej formie”?
    Następny post
    „Nie” dla zadań domowych i co dalej?

    Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
    Dowiedz się więcej.

    Call Now Button