Powrót z Emocjonalnej Antarktydy, czyli relacyjna komunikacja w klasie.

Po co tekst o relacyjnej komunikacji w klasie? Po to, by pomóc nauczycielom/nauczycielkom nabrać odwagi do rozmów na trudne tematy, do towarzyszenia uczniom/uczennicom w przeżywaniu emocji i budowaniu relacji z nimi. To pomoc dla wszystkich, którzy czują, że relacje w edukacji są ważne, a jednocześnie nie zawsze wierzą, że prosta rozmowa, a czasem słuchanie – to wystarczające sposoby, by te relacje budować. 

 

Na początek obrazek: poznajcie Maćka, jest uczniem drugiej klasy liceum, przeżywa właśnie załamanie nerwowe… Podczas zajęć przedmiotowych dyskusja między uczniami i uczennicami a nauczycielem schodzi na tematy poboczne. Nagle Maciej zdobywa się na odwagę i dzieli się otwarcie refleksją na temat własnego stanu emocjonalnego. Nauczyciel zamiera: szybko zmienia temat i przypomina, że przecież „mamy temat do przerobienia”; gdy Maciej dodaje jeszcze coś od siebie, nauczyciel udaje, że nie usłyszał tego, co uczeń powiedział – spogląda w okno, ignoruje uczniowskie spojrzenia. W klasie powiewa chłodem, jesteśmy na Emocjonalnej Antarktydzie.

Rzadka sytuacja? Myślę, że jednak bardzo częsta. W pracy tutorskiej z uczniami i uczennicami bardzo często słyszę takie właśnie opowieści od swoich tutee: „pani nie zareagowała”, „pytałem, ale pan udał, że mnie nie słyszy”, „nauczycielka powiedziała, że lekcja angielskiego to nie godzina wychowawcza” … Jak to się dzieje, że nauczyciele, czyli relacyjni liderzy w klasie, nie dają przyzwolenia na autentyczne przeżywanie emocji – ani sobie, ani uczniom…?

 

Dlaczego lądujemy na Emocjonalnej Antarktydzie?

Na poziomie intelektualnym, na poziomie „głowy” wszyscy wiemy, że rozmawianie o emocjach jest w szkole potrzebne. Emocji nie da się „wyrugować”, wyprosić z naszego szkolnego życia, nie da się ich skreślić poprzez ignorowanie.  Jeśli będziemy udawać, że nasi uczniowie (i my sami) nie przeżywamy określonych stanów emocjonalnych, zbudujemy jedynie dodatkowe napięcie, a w rezultacie stworzymy potężną blokadę w budowaniu relacji. Negacja prawa do odczuwania emocji stwarza Emocjonalną Antarktydę, z której bardzo trudno wrócić.

Przyczyn tego, że na tej Antarktydzie lądujemy szukać można w wielu czynnikach, z których jeden wybija się na plan pierwszy – jest to nauczycielskie przekonanie (a nawet rodzaj nauczycielskiego mitu) o ograniczonych kompetencjach „psychologicznych” nauczyciela. Bardzo często słyszy się, że „na studiach tego nas nie uczono” i jest w tym stwierdzeniu sporo prawdy: podczas studiów akademickich w bardzo ograniczonym stopniu kształci się kompetencje interpersonalne i komunikacyjne przyszłych nauczycieli. Stąd, gdy pojawia się sytuacja, w której uruchomić trzeba tego typu kompetencje, nauczyciel traktuje ją jako wielkie wyzwanie i często z automatu wzywa psychologa lub pedagoga szkolnego, bo przecież „ja nie mam kompetencji”, bo przecież „do tego potrzebne są osobne studia” …

Nie mam intencji oceniania tych przekonań wielu nauczycieli. Sama wielokrotnie stałam przed dylematem, jak głęboko mogę „wejść” podczas zajęć dydaktycznych w rozmowy o emocjach i pracę na procesie grupowym. Dlatego mam w sobie wiele łagodności i zrozumienia dla tych nauczycielskich dylematów i swego rodzaju ostrożności. Jednocześnie wierzę, że warto przyjrzeć się temu, w jaki sposób unikać tworzenia Emocjonalnej Antarktydy w klasie.

 

Czy te lęki dotyczą Ciebie?

Jak zostało to już powiedziane, wielu z nas zamiast otworzyć się na rozmowę o uczniowskich emocjach, woli „okopać się” na swoim stanowisku i wycofuje się z bliskiego kontaktu z uczniami/uczennicami. Tłumaczy nas brak wiary we własne kompetencje komunikacyjne. Z czego jeszcze wynikają nasze lęki?

  • boimy się utraty kontroli – taki lęk i „zastawianie się” programami, rozkładami, zasadami jest bardzo charakterystyczny, gdy na horyzoncie lekcji pojawiają się „trudne rozmowy”. W Dobrych relacjach w szkole napisałam:

 

Gdy angażujemy się w jakikolwiek związek – także z naszymi uczniami czy współpracownikami – musimy zrezygnować z pełnej kontroli sytuacji. Dla wielu nauczycieli jest to bardzo trudne – wolą opierać się na merytoryce, na sztywnych zasadach, zarządzeniach, ustaleniach, bo to bezpieczne, stabilne i przewidywalne. W budowaniu relacji musimy w dużym stopniu zrezygnować z takiego podejścia, ponieważ budowanie więzi polega na otwarciu się na drugiego człowieka, na poleganiu bardziej na własnej intuicji. Czasem wymaga od nas rezygnacji z kawałka naszej prywatności i otwarcia się. Wystawiamy się wtedy na „nieprzewidywalne”.

  • obawiamy się, że gdy pokażemy „ludzką twarz” i nieco bardziej „miękkie” oblicze – stracimy autorytet. Istnieje takie przekonanie, że gdy nie ma pełnej kontroli – nie ma też szacunku, nie ma zasad, nie ma dyscypliny, nie ma nauki… To jednak tylko przekonanie, a nie pewnik; pewne jest natomiast, że dystans nie sprzyja budowaniu relacji;
  • odczuwamy lęk przed osłonięciem się – nie chcemy wychodzić z roli, bo obawiamy się, że zostanie to wykorzystane przez uczniów/uczennice przeciwko nam; nie zawsze jesteśmy też w pełni świadomi, ile możemy i chcemy o sobie mówić;
  • obawiamy się własnych silnych emocji, które mogą zostać wzbudzone w otwartej rozmowie z naszymi podopiecznymi – takie odsłonięcie wymaga dużej odwagi, ale również znajomości siebie;
  • równie silnie boimy się mniejszych i większych niezręczności, z których nie będziemy umieli wyjść „z twarzą”;
  • odczuwamy też bardzo ludzki niepokój, że naszymi reakcjami (albo ich brakiem) na to, czym dzielą się uczniowie/uczennice – wyrządzimy krzywdę młodym ludziom; że popełnimy nieodwracalne błędy i przyczynimy się do tego, że będą cierpieć (albo nawet przeżyją traumę).

 

10 ważnych wskazówek dotyczących „trudnych rozmów” z uczniami

 

Mimo wymienionych wyżej lęków wielu nauczycieli/nauczycielek decyduje się na podążanie za swoimi uczniami i podejmowanie rozmów dotyczących ich emocji i trudnych spraw. Ci nauczyciele/nauczycielki nie mają żadnych szczególnych umiejętności – boją się i robią; mają obawy i działają. W efekcie między nimi i uczniami/uczennicami tworzą się silne więzi i poczucie zrozumienia. O czym warto pamiętać w tym procesie?

 

  • Daj przestrzeń – stwórz w ogóle możliwość rozmawiania o tym, co uczniów/uczennice boli, nie ucinaj takich tematów; w psychologii nazywamy to kontenerowaniem emocji, czyli umiejętnością przyjmowania uczuć innych i wspierania ich w radzeniu sobie z nimi. Pamiętaj, że do tego wystarczy umiejętność słuchania – nie każda wypowiedź ucznia/uczennicy musi być skomentowana, nie każdy uczeń/uczennica oczekuje od Ciebie porady czy wykładu; najczęściej chodzi po prostu o to, by wysłuchać…
  • Daj czas i nie bój się ciszy – nie chodzi o to, by „zagadać” problemy, a stworzyć bezpieczne warunki dla uczniów/uczennic; ciszę odbieramy często jako coś niezręcznego, a czasem to dopiero ona jest „zielonym światłem” do dzielenia się odczuciami i perspektywami;
  • Akceptuj i nie oceniaj – podczas „trudnych rozmów” nie chodzi o to, byś udowodnił/-a, że masz rację, staraj się raczej docenić, dowartościować to, co dla Twoich uczniów/uczennic wydaje się ważne (nawet jeśli dla Ciebie wydaje się coś banalne);
  • Włącz tryb ciekawości – podczas takich rozmów warto ustawić się w trybie „niewiedzy” i braku założeń na temat naszych uczniów/uczennic; zamiast cokolwiek zakładać, lepiej dopytać o perspektywę podopiecznych i o ich potrzeby („jak ci z tym?”, „czego potrzebujesz ode mnie?”, „chcesz o tym mówić?”, „może wolisz pogadać na osobności?”). Bądź naprawdę zainteresowany/-a tym, co dzieje się u Twoich uczniów/uczennic. Czasem łatwo przychodzi nam „kręcenie sobie filmów” w głowie na temat tego, co czuje i czego potrzebuje drugi człowiek, warto sobie to uświadamiać i rezygnować z tego na rzecz pełnej uważności na „tu i teraz”;
  • Bądź autentyczny/-a – nie bój się pokazać własnych emocji i tego, jak sobie z nimi radzisz, dla uczniów taka autentyczność nie jest znakiem histerii czy braku kontroli emocjonalnej, a wręcz odwrotnie – to wielka wartość; nie staraj się być jak pomnik, bo do posągu trudno (nawet mentalnie) przytulić się. Jednocześnie pamiętaj, że nie chodzi o to, by Twoje przeżycia zawłaszczyły przestrzeń emocjonalną, to uczniowie/uczennice i ich emocje stoją na pierwszym miejscu;
  • Doceniaj różnorodność – jeśli nadarzy się do tego okazja, zwróć uwagę uczniów/uczennic, jak różne emocje i perspektywy mają oni/one na podobne zdarzenia, a jednocześnie – jak często są do siebie podobni pod względem potrzeb. Możesz też podkreślić, że właśnie to dochodzenie przyczyn tych różnic jest najbardziej ciekawe i zbliża nas do siebie nawzajem.
  • Buduj wspólnotę – rozmowy na trudne tematy to świetna okazja, żeby budować wspólnotę: warto razem pochylić się nad pojedynczymi problemami, poszukać sposobów na to, jak radzić sobie z lękiem, strachem, stresem, smutkiem… Po takich rozmowach uczniowie/uczennice wychodzą z konkretnymi wskazówkami, które mogą przenieść do innych sytuacji ze swojego życia, a przede wszystkim mają po takich rozmowach poczucie, że wokół nich są ludzie chętni do niesienia pomocy, z podobnymi problemami i podobną perspektywą.

 

„Koła ratunkowe” dla relacyjnych nauczycieli

 

Mam nadzieję, że po lekturze tego tekstu wielu nauczycieli/nauczycielek zrozumie, że rozmawianie o emocjach w szkole nie musi być trudne i nabierze zaufania do własnych umiejętności interpersonalnych. Jednocześnie warto pamiętać, że budowanie szkolnych relacji (jak zresztą wszystkich innych) to swoista „never-ending story”: coś co wydawało się stabilne, nagle ulega rozluźnieniu; relacji nigdy nie da się zbudować raz na zawsze, cały czas trzeba o nie dbać i je reperować… Lubię przywoływać tu „metaforę krawiecką”: relacje, które ulegają rozpruciu, naddarciu – trzeba wciąż od nowa zszywać za pomocą nici ciekawości, akceptacji, zrozumienia i empatii. Warto też pamiętać, że takie rozmowy bardzo nas obciążają i najważniejsze to nie zapomnieć naładować własnych akumulatorów emocjonalnych – nasz dobrostan jest zawsze naszym podstawowym narzędziem pracy.

Na koniec dzielę się kilkoma pomocnymi przy takich rozmowach gotowymi zdaniami-kluczami, które „otwierają” naszych uczniów/uczennice – niech będą „kołami ratunkowymi” dla wszystkich relacyjnych nauczycieli/nauczycielek:

  • „Czym chcesz się podzielić?”;
  • „Jak ty to widzisz?”;
  • „Co o tym myślisz?”;
  • „Chcesz opowiedzieć więcej?”;
  • „Co jest w tym dla ciebie ważne?”;
  • „Co jest dla was trudne…?”;
  • „Słyszę, że to dla ciebie ważne/trudne…”;
  • „Co wam pomaga…?”’
  • „Czego ode mnie oczekujecie?”;
  • „W jaki sposób mogę wam pomóc?”.

 

Jakie są Wasze doświadczenia?

Łatwo Wam rozmawiać o emocjach ze swoimi uczniami/uczennicami?

Twój głos jest dla mnie ważny – podziel się nim w komentarzu!

 

Postawy i kompetencje miękkie Refleksje Relacje między uczniami Relacje nauczyciel-uczeń

Zostaw komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Poprzedni post
Co to znaczy “dobra szkoła”?
Następny post
Dlaczego nie warto bać się mądrego, zdrowego narzekania?

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Dowiedz się więcej.

Call Now Button