Czy Twój uczeń ma wywalone? Zobacz, co do tego doprowadziło!

Chcesz wiedzieć, co sprawia, że uczeń ma wywalone? Chcesz nauczyć się unikać działań, które do tego prowadzą? Sprawa uczniowskiej motywacji z pewnością nie jest prosta i składa się na nią wiele czynników, dlatego nie mam tak naprawdę zamiaru pouczać Cię, co robisz źle. Może jednak warto pochylić się nad tym, co dosyć skutecznie dusi uczniowską motywację. Oto garstka doświadczeń i porad – jak wzbudzać zaangażowanie i co odpuszczać, żeby uczeń nie miał wywalone?

 

Odpuszczam poprawność – wolę zaangażowanie.

Wszyscy żądamy poprawności, wiadomo – skoro szkoła ma nauczyć, to trzeba tropić błędy i wskazywać odpowiedzi poprawne. Tymczasem przywiązanie do poprawności powoduje, że wielu uczniów zamyka się na udział w lekcji, zwłaszcza ci nieśmiali i zahamowani. Poza tym – pytania, które wymagają jednej poprawnej odpowiedzi są mało twórcze, pada odpowiedź ucznia i zaangażowanie się kończy.

Nie twierdzę, że nie mamy poprawiać błędnych odpowiedzi, ale może lepiej skupić się na zadawaniu takich pytań, na które nie ma jednej odpowiedzi albo istnieje wiele dróg dojścia do rozwiązania. Gdy uczniowie udzielają odpowiedzi, warto każdą rozważyć, a następnie zachęcić do uzupełniania albo próby odpowiedzi na pytanie na coraz wyższym poziomie (np. w przypadku języka polskiego akademickim językiem z wykorzystaniem pojęć teoretyczno-literackich i twardej wiedzy historyczno-literackiej). Warto zachęcać do poszukiwania takich odpowiedzi w parach.

Odpuszczam kontrolę – wolę podążać za potrzebami uczniów/uczennic.

Zanim zacznę prezentować jakąkolwiek wiedzę czy nowe umiejętności – dopytuję uczniów o to, co już wiedzą albo co im się kojarzy z tematem. Często proszę o wstępne “przegadanie” zagadnienia w parach. Nie boję się sytuacji, że podczas takich poszukiwań może być czasem tak, jakby „ślepy prowadził ślepego”.  Dzięki wspólnej eksploracji uczniowie mają poczucie, że nie są „tabula rasa”, a ja jako nauczycielka wiem, czego już nie muszę omawiać szczegółowo (unikam w ten sposób nudy), a poza tym mogę śledzić tok myślenia uczniów i ich doświadczenia (też pozaszkolne) – w ten sposób wciąż jestem blisko moich uczniów.

Moi uczniowie/uczennice wiedzą też, że jeśli mają problem albo jakiekolwiek wątpliwości, mogą dać mi śmiało znać, a wtedy zatrzymujemy „machinę” i w spokoju przyglądamy się temu, co sprawia im trudność, czego potrzebują, żeby poczuć się pewnie. To są również najlepsze momenty, żeby wykorzystać tutoring rówieśniczy – ci, którzy już zrozumieli/potrafią wciągają na swój poziom tych, którzy są „not yet” (według określenia badaczki Carol Dweck – zobacz tu:https://www.ted.com/talks/carol_dweck_the_power_of_believing_that_you_can_improve?language=pl)

Poza tym dużo ważniejsze niż moja kontrola nad całym procesem uczenia się wydaje mi się zaangażowanie uczniów. Dlatego czasem zupełnie nie kontroluję, jak pracują, czy nie robią błędów, czy skupiają się w 100% na zadanym zagadnieniu. Czasem zachęcam wręcz moich uczniów do „kreatywnej rozgrzewki”, w której mogą np. pisać w zeszycie, co chcą i jak chcą albo wykonywać inną kreatywną czynność – okazuje się, że nie tylko „kierowane nauczanie” może być produktywne. Takie stworzenie pola dla kreatywności przynosi bardzo pozytywne skutki, zwłaszcza teraz, podczas edukacji zdalnej.

Odpuszczam zaangażowanie na zawołanie – wolę elastyczność.

Oprócz tego wszystkich tych sposobów na wzbudzanie zaangażowania uczniów wracam do ważnej myśli – bądźmy elastyczni. Nie oczekujmy od naszych uczniów, że zawsze będą zaangażowani, super zmotywowani i pełni entuzjazmu. To „pachnie” mi niebezpiecznym kategoryzowaniem i usztywnieniem. A ja lubię elastyczność i naukę bez spiny. Czasem potrzeba wykładu ex cathedra, czasem potrzeba mojej nauczycielskiej dyrektywności, a czasem potrzeba rzucić iskrę. Poprzez unikanie nudnej poprawności, sztywnych ram i ścisłej kontroli sprawiam, że mój uczeń/moja uczennica „nie ma wywalone”. A jeśli chce mieć – z ciekawością o tym porozmawiam, ale zawsze uszanuję jego/jej wybór.

 

A Twoje sposoby na to, żeby uczeń nie miał wywalone? Podziel się w komentarzu, zainspirujesz innych i pomożesz mi w ten sposób budować edukację opartą na relacjach!

 

Refleksje Relacje nauczyciel-uczeń Relacyjne różności

Zostaw komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Poprzedni post
Korki Z Relacji – odcinek 6: możesz myśleć inaczej! – o przekonaniach w szkolnych relacjach ponownie słów kilka
Następny post
Odcinek #3 – o edukacji zdalnej i o samosterowności uczniów/uczennic w uczeniu się

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Dowiedz się więcej.

Call Now Button