Korki z Relacji – odcinek 5: prosta zasada w szkolnych relacjach – najpierw dawaj, potem bierz…
Budowanie relacji czasem kojarzy mi się z tańcem – najpierw jedna strona przedstawia co dla niej ważne i jakie są jej potrzeby, za chwilę druga; znów wracamy do pierwszej i szukamy razem strategii, żeby zapewnić jej to, czego potrzebuje, a po chwili wracamy do drugiej… I tak w kółko, płyniemy w tym tańcu do melodii, która nosi tytuł „dawaj-bierz-dawaj-bierz”… Jak to jest w szkole?
Na początku zadbaj o siebie…
Inspiracją do napisania tego artykułu był pełen emocji komentarz nauczyciela pod jednym z moich artykułów o empatii dla uczniów: „A kto mi da empatię??!!!”. Ten komentarz odczytałam jako wołanie o zrozumienie, o dostrzeżenie, o odpuszczenie, o zaopiekowanie się sobą. To nie jednostkowy przypadek – zobaczmy, jak wielu nauczycieli nie pamięta o tym na co dzień. Nasze zabieganie sięga zenitu, nie mamy czasu, żeby spokojnie zjeść, napić się herbaty, pomyśleć, odsapnąć, a teraz jeszcze pracujemy w ciągłym napięciu w związku z zagrożeniem związanym z koronawirusem…
Dlatego zanim zaczniemy szkolny taniec relacyjny – musimy zadbać o siebie. Wyspać się. Zadbać o zdrowe jedzenie. Zadbać o ruch. Tak, tak, chodzi o takie banały, ale bez nich praca w szkolnych warunkach wyczerpuje człowieka w bardzo szybkim tempie. Poza dbałością o te podstawowe kwestie – zadbajmy o wyciszenie, regulację naszych emocji, o dobre, bliskie relacje w domu – to jest bardzo ważny element ładowania naszego psychicznego akumulatora. Najlepiej zresztą sami sprawdźmy, co nas najbardziej „ładuje” – poszukujmy na to pytanie odpowiedzi każdego dnia…
I pamiętajmy, że to my jesteśmy odpowiedzialni za dbanie o swój dobrostan psychiczny, a nie nasi uczniowie! To my jesteśmy dorośli, to my jesteśmy profesjonalistami – dbanie o siebie to wyraz tego profesjonalizmu.
Dawaj…
Zaczynamy z naładowanym akumulatorem i startujemy do dawania. Nie siebie stawiamy na cokole, nie my jesteśmy ważni w danym momencie, tylko inni – na przykład nasi uczniowie. Tylko tak możemy rozkręcić szkolne koło empatii – gdy damy empatię uczniowi: dostrzeżemy go, postaramy się zrozumieć, pochylimy się nad nim z ciekawością, bez oceniania i przyklejania mu etykietki – wtedy uczeń rośnie. Dosłownie: rośnie. Wielokrotnie widziałam to na własne oczy: wydaje się, jakby młody człowiek -obdarzony nieoceniającą uwagą – dostawał skrzydeł, cały się prostuje, jaśnieje na twarzy, potężnieje. To jest jedno z najbardziej olśniewających i satysfakcjonujących doświadczeń w pracy nauczyciela – widzieć, jak młodzi ludzie wzrastają – dosłownie i w przenośni.
Najważniejsze jednak, co dzieje się później – gdy zaczniemy od naszego dawania – uważności, zrozumienia, akceptacji – koło rusza: doceniony, a nie oceniony uczeń z większą życzliwością patrzy na siebie i na innych, jest zdolny do patrzenia na swoich rówieśników ze zrozumieniem, z pozytywnym nastawieniem; zaczyna „siać” empatię dalej. Kolejni uczniowie mogą traktować swoich znajomych i bliskich z życzliwym nastawieniem, bo sami doświadczyli tej życzliwości. Empatyczne koło toczy się coraz szybciej…
Powiecie, że to nie jest takie proste, że uczeń bierze, a potem nie daje… Myślę sobie, że warto zweryfikować nasze oczekiwania – czy kiedy uczycie się (lub uczniów) nowej umiejętności, wszystko przychodzi łatwo, od ręki, za pierwszym razem…? Nowe sposoby działania (a w tym przypadku nowe sposoby myślenia i komunikacji) wymagają czasu, ćwiczeń i cierpliwości… To jasne, że jednokrotne dostrzeżenie ucznia nie zmieni jego postrzegania siebie i świata, ale konsekwentna zmiana sposobu komunikacji z nim jest w stanie zmienić bardzo wiele.
Poza tym – mówcie o tym wszystkim otwarcie: zachęcajcie uczniów do przyjrzenia się temu, jak są traktowani, a jak chcieliby być traktowani, jak wpływa na nich komunikacja, co się dzieje, gdy ktoś mówi do nich z empatią, gdy ktoś ich słucha… Zapytajcie, jakie wnioski wyciągają? Czy bycie usłyszanym wpływa na to, że chcemy z uwagą słuchać innych? Chcemy dać empatię? To jest wspaniały temat do refleksji – na każdej lekcji. Warto robić takie stop-klatki.
Bierz!
Gdy dajemy, czujemy się szczęśliwi. Czujemy się pełni mocy, „bogaci”. Budujemy nasze poczucie pewności siebie. Wymieniać dalej? Dawanie to tak naprawdę branie – branie wielu ważnych wartości psychicznych. Każdorazowa odpowiedź na pytanie: „komu dziś pomogłam/-em” buduje w nas poczucie siły – warto praktykować dostrzeganie tego i świadomą refleksję nad tym, jaką wartość niosę ludziom. Dawanie to tak naprawdę branie.
Poza tym – z moich szkolnych doświadczenia wynika, że uczniowie, których traktuję podmiotowo, którym daję moją uważność, cierpliwość, akceptację i ciepło – oddają mi to wszystko z nawiązką. Pracuje się z nimi przyjemniej, łatwiej rozwiązuje się wszystkie kwestie sporne… Atmosfera pracy sprzyja nauce, ale też zacieśnianiu naszych więzi.
Ostatnia kwestia dotyczy brania od innych nauczycieli, naszych współpracowników. Poprawcie mnie, ale mam wrażenie, że nauczyciele to grupa, która bardzo nie lubi przyznawać się do swoich porażek. Rzadko kiedy umiemy powiedzieć otwarcie, że sobie nie radzimy, że potrzebujemy pomocy. Takie przekonanie, że muszę być sobie „sterem, żeglarzem, okrętem” (pisałam o tym TU) doprowadza do poczucia samotności i jest prostą drogą do wypalenia. Nie jesteśmy samowystarczalni, nauczmy się proszenia o pomoc i doceniania wkładu innych ludzi… W ten sposób tworzymy wspierającą wspólnotę i… budujemy relacje.
A zatem: lećmy „dawać”, ale z pokorą pamiętając, że zaraz będziemy musieli „wziąć” – od naszych bliskich, od naszych współpracowników, od naszych uczniów. Taki taniec „daję-biorę” to piękny sposób na budowanie relacji – nie tylko w edukacji.
Zadanie domowe
Zostaw proszę w komentarzu informację, co sobie bierzesz z tego artykułu. A jeśli nic – napisz proszę przykład szkolnego „dawania” i „brania”. Wszyscy jesteśmy ciekawi, jak to wygląda w praktyce u innych! Ps. Dla komentujących lecą dziś prezenty dotyczące budowania relacji z innymi nauczycielami.
Comments
“Najpierw zadbaj o siebie”- podstawa do działania (o której często zapominamy).
Tak, zgadzam się. Co nas najbardziej blokuje w tym dbaniu o siebie? Brak czasu, a może coś innego…?
To prawda, nie jesteśmy samowystarczalni, nie musimy radzić sobie ze wszystkim sami. Kiedy o tym zapominamy, nie szukając wsparcia w rozwiązaniu różnych problemów, kreując taki obraz “zosi samosi”, to okazuje się, że nikt nawet nie wpadnie na to, żeby nam pomóc. Mało tego, oczekiwania wciąż rosną,a my powoli tracimy siły … Trzeba uczyć się też brania od innych☺Pozdrawiam dziś wszystkich Nauczycieli!
O tak! Super, że to nazwałaś! To jest kwestia nauczenia się brania od innych! Temat na osobny artykuł! Dziękuję:)))
Zostaw komentarz
Kategorie
Miesiące
Najnowsze wpisy
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Dowiedz się więcej.